Najbardziej prestiżowy wyścig kolarski sezonu , dla tych którzy nie są profesjonalistami, czyli Tour de Pologne Amatorów, był bardzo udany dla Wielkopolan.
Na 83-kilometrowej trasie w Karpaczu zwyciężył w kategorii open Adam Adamkiewicz (KMPSP Poznań), a w klasyfikacji drużynowej triumfowała po raz czwarty w historii grupa Agrochest Team Kostrzyn.
Wśród kobiet pasjonującą walkę o zwycięstwo stoczyła zawodniczka Agrochestu, Kamila Wójcikiewicz. Na ostatnim okrążeniu była mistrzyni świata amatorek musiała uznać wyższość byłej dwukrotnej wicemistrzyni olimpijskiej w MTB, Mai Włoszczowskiej.
W pierwszej dwudziestce wyścigu znaleźli się kolarze z Agrochestu. Piąte miejsce zajął były olimpijczyk w łyżwiarstwie szybkim, Sebastian Druszkiewicz, tuż za jego plecami finiszował Damian Bartoszek, a czternastą lokatę zajął Piotr Tomana. Pecha miał natomiast Marcin Korzeniowski, który na 36 km złapał gumę i nie krył z tego powodu rozgoryczenia.
–Nie chodzi tylko o mnie, ale organizację całego wyścigu. Pętla była po prostu za krótka, jak na rywalizację z udziałem ponad 2 tys. kolarzy. Już od drugiego okrążenia zaczęło się więc dublowanie zawodników. Na trasie było za ciasno, o czym przekonałem się też osobiście. Ściganie powinno być przyjemnością, a nie walką o zdrowie. Widziałem, że co 100 m stały karetki i udzielały pomocy uczestnikom. W porównaniu do warunków, w jakich przyszło nam startować rok temu w Arłamowie, warunki na trasie były dużo gorsze – przyznał Korzeniowski.
Pytaliśmy go też o to, czy aura była sprzymierzeńcem kolarzy.
– Na pogodę nie ma co narzekać, bo początek i koniec był słoneczny. Padał też deszcz, ale nie stanowił on większego zagrożenia dla kolarzy. W przeciwieństwie do jednego ze zjazdów. Był na nim położony świeży asfalt, ale ktoś zapomniał zdjąć z niego kamyki. Zresztą niedociągnięć było więcej – dodał Korzeniowski.
Zadowolony z postawy swojej ekipy był oczywiście szef Agrochestu.
– Cała ekipa pokazała charakter i ambicję. Jestem z niej bardzo dumny – mówił Tomasz Rybarczyk.